Przeczytałam w Guardianie,
że jeden z brazylijskich klubów piłkarskich zamiast ochrony wprowadził na
stadiony matki kibiców. Wbrew wyobrażeniu nie mają donosić kanapek, ani
prasować koszulek na czas, a pilnować bezpieczeństwa. Przecież nikt nie chce
zadrzeć z własną matką. Podobno.
Mamy, chociaż nie zawsze są
fizycznie silniejsze od swoich synów, mają w zanadrzu broń masowego rażenia.
Nikt tak jak one, nie potrafią narobić wstydu. Wyciągnąć kompromitujących zdjęć
z dzieciństwa przy dziewczynie, która wygląda jak Salma Hayek. Dać soczystego
buziaczka tuż przed szkołą, gdy inni koledzy właśnie wyszli na papierosa. Przyszyć na dziurę w spodniach piękną naszywkę z... pokemonem. Zrobić
kanapkę z grubym plastrem pasztetowej w dzień, w którym będziesz próbował
pocałować swoją supertajną miłość.
Na stadionie ich możliwości są
trochę bardziej ograniczone, dlatego podrzucam mamom pięć mrożących krew w
żyłach haseł, które nie jeden młynowy podchwyciłby z łatwością. Zwłaszcza ten z
trybuny gości.
1. Chodź tu, mama Ci wytrze nos
2. Ściągnij ten szalik, lato jest
3. A kiedy jakąś dziewczynę przyprowadzisz?
4. Jak spadniesz i złamiesz nogę, to ja Cię ratować nie będę!
3. A kiedy jakąś dziewczynę przyprowadzisz?
4. Jak spadniesz i złamiesz nogę, to ja Cię ratować nie będę!
I nieśmiertelne...
5. Porozmawiamy w domu!
Idźmy więc dalej. Niech matki przestępców obstawią więzienia, matki polityków przyjdą do sejmu, matki pracowników ZUS-u… no nie wiem, może lepiej niech pilnują głów własnych dzieci, a matki pociech w wieku „mam w dupię tą budę” niech choć raz zajrzą na lekcje.
W Krakowie można by wymagać pisemnej zgody od mamy, żeby
kupić maczetę i kompletu dziesięciu dobrych uczynków przypieczętowanych
uśmiechniętą naklejką, żeby wyrobić kartę kibica. Do rodziców powinna też trafiać
przedmeczowa informacja, niczym ta poprzedzająca każdy odcinek Top Gear: „W trakcie
spotkania używany jest język, jaki niektórzy mogą uznać za wulgarny. Oglądanie
tylko za zgodą dorosłych”. A jak mama zgody nie ma, to trudno. Kapcie, pilot i haftowanie nowej sektorówki w domu.
Nie bać się mamy, to jak wierzyć, że można bezkarnie opróżniać
słoiki pełne nutelli i być fit. Każdy wie, że rodzicielki mogłyby walczyć o nagrodę
za metamorfozę roku nawet z Dr Jekyllem i larwą motyla. Te kobiety potrafią z
całym przekonaniem opowiadać, że „moje dziecko na pewno nie” i przegryźć
tętnicę każdemu, kto mówi źle o ich dziecku. A potem wrócić do domu i pokazać, jak w
rzeczywistości wygląda tornado i tsunami razem wzięte.
Brazylijski pomysł się sprawdził, a kibice SC Recife siedli na
tyłkach, przynajmniej na razie. Oby tylko nie włączyli matek w swoje oddziały,
bo z takimi hoolsami to już nikt sobie nie poradzi. A pytanie najczęściej zadawane przez nastolatków straci na znaczeniu.
- Będziemy musieli zgłosić tę sprawę do szkoły
- Ale mama się nie dowie?
-----------------------------------------------------------------------------------
Jeśli podobał Ci się tekst, pokaż go znajomym:
http://afrytkidotego.blogspot.com/2015/02/gdzie-diabe-nie-moze-tam-mame-posle.html
Zajrzyj na Facebooka, napisz do mnie na Twitterze, daj buziaka mamie i zostań ze mną na dłużej.
- Ale mama się nie dowie?
-----------------------------------------------------------------------------------
Jeśli podobał Ci się tekst, pokaż go znajomym:
http://afrytkidotego.blogspot.com/2015/02/gdzie-diabe-nie-moze-tam-mame-posle.html
Zajrzyj na Facebooka, napisz do mnie na Twitterze, daj buziaka mamie i zostań ze mną na dłużej.