Jak Google zrobiło ze mnie blacharę

Zastanawiałeś się kiedyś, co wie o Tobie Google? Że kochasz śmieszne kotki, ostatnio bolał Cię brzuch, nie wiesz jak zrobić sojowe latte i lubisz Azjatki? Zdziwisz się, jak postrzega Cię najsłynniejsza na świecie wyszukiwarka. Oczywiście, jeśli odważysz się sprawdzić. 


System gromadzi Twoje wyszukiwania. Pogódź się z tym. Niezależnie czy jesteś zalogowany, czy klepiesz coś, sącząc wstrząśnięte niezmieszane, szyfrując tym samym nawet markę pitego alkoholu. Chłopaki z Doliny Krzemowej i tak interesują się Tobą 24 godziny na dobę, żeby w ostatecznym rozrachunku zrobić Ci dobrze. Dopasować pod Ciebie reklamy, posortować treści według tego, co najbardziej może Cię interesować.  Wyprzedzą Twoje pragnienia. Podobno.

Szukałeś firmy wynajmującej niezwykłe samochody? Pewnie bierzesz ślub. To może zainteresujesz się reklamą kancelarii adwokackiej pomagającej przy intercyzach? Wpisałeś "jak przetrwać rozstanie z dziewczyną"? Jeb! Portale randkowe "dla ambitnych" atakują ze wszystkich stron. Wchodzisz na strony o średniowieczu? Gdy następnym razem wpiszesz "zamek", prędzej zobaczysz Wawel niż małych chińczyków szyjących Twoją kurtkę. 

Cześć, ja jestem Google. A Ty?

Z czystej ciekawości sprawdziłam, jakie kategorie reklam przygotowali dla mnie. Szukałam ostatnio nowego telefonu, no i proszę - elektronika użytkowa. Czytałam trochę o Mediolanie i już wiedzą, że lubię podróże, linie lotnicze, a na wszelki wypadek podsuną mi jeszcze całe Włochy i samą Wenecję. Pracowałam nad wyglądem bloga? Google dopisało też projektowanie internetowe i serwisy blogowe. Kupiłam książkę Kominka (a właściwie Jasona Hunta), więc na listę wskoczyła "sprzedaż detaliczna książek". Mam jeszcze "dom i ogród", "motocykle", "żywność" i "dzikie zwierzęta". Powiedzmy, że to wszystko jest do wytłumaczenia.

Gdy wyszukiwarka robi z Ciebie blacharę...

Jestem więc kobietą, mam od 25 do 34 lat, znam dwa obce języki. Na razie nie mogę zaprzeczyć, bo smażyłabym się w piekle obok Pinokia. Dużo podróżuję, oglądam sporo filmów, często sprawdzam kursy walut. Jem tyle, co naprawdę głodni tirowcy. Tylko co, do cholery, robią w moich zainteresowaniach "parkingi"?

Larry Page i jego ekipa widzą mnie najwyraźniej jako gąskę drobiącą od auta do auta, w poszukiwaniu nie tylko niezłej maszyny, ale może i bogatego męża. Oczywiście trzeba by tu połączyć "parkingi", "finanse" i "motoryzację", ale nie sądzę, byście nie potrafili ich ze soba skojarzyć. Zwłaszcza, jeśli choć raz rzuciliście Panu Mietkowi dwójkę za wskazanie miejsca, które i tak wypatrzyliście już przy wjeździe.

Systemu nie oszukasz

Google sklasyfikowało mnie też jako fankę wiadomości o gwiazdach. Wkurza mnie to, ale nie usuwam tej kategorii z listy, bo raz na jakiś czas zaglądam na strony Super Expressu i Faktu. Wtedy i tak się wyda. Systemu nie oszukasz. Więc jeśli lubisz oglądać filmy porno, a nie chcesz by wyszukiwarka traktowała Cię jako eksperta od niemieckiej filmografii, lepiej uważaj, czego szukasz. Gdy dasz skorzystać z komputera największej seksbombie jaką znasz, a przy pierwszym lepszym wyniku pojawi się reklama dmuchanych lalek, to o miłość na całe życie może być ciężko. 

I znów wrócisz do kategorii "serwisy randkowe". Niestety.

A teraz idźcie i odkryjcie, kim sami jesteście: http://google.com/settings/ads

Podobało się? Pokaż ten tekst znajomym:  
http://afrytkidotego.blogspot.com/2015/01/jak-google-zrobio-ze-mnie-blachare.html