Dobre polskie filmy, które nigdy nie dostaną Oscara

Ja wiem. Były Oscary, jest Ida, wszyscy się jarają. Tylko, że to nie jest film, który trafi do przeciętnego widza. Zwykły Polak idzie do kina na Ciacho, a potem przez następną dekadę mówi, że nie ma dobrych polskich filmów.
 


Przegrzebałam w pamięci polskie filmy, które mi się podobały. Wywaliłam od razu te, które powstały przed 2012 rokiem, bo ileż można mówić, że ostatnim dobrym filmem znad Wisły był Dzień Świra. Wywaliłam Idy i inne tego typu produkcje, bo jakby ktoś chciał docenić ładne zdjęcia, to by sobie album National Geographic pooglądał.
 
Nie jestem znawcą kina, nie śledzę festiwali filmowych, nie znam się na tych wszystkich cięciach-gięciach, ale filmów oglądam więcej niż reklam, a musisz wiedzieć, że rzadko zmieniam kanał, gdy się zaczynają. Jestem więc przeciętnym polskim odbiorcą, do którego trafiają filmy ani turbo głupie ani nadzwyczajnie ambitne. Jest duża szansa, że do Ciebie też trafią. Bardziej niż Kac Wawa i Wyjazd Integracyjny.
 
W nawiasach podaję oceny z Filmwebu, bo znam co najmniej jedną osobę, która nie ogląda nic poniżej „siódemki”. Robi błąd.
 
Kolejność przypadkowa:
 
1. Bilet na księżyc (6,5)

To film, którego prawie nikt nie zna. W Biedronce kosztował ostatnio 15 złotych i leżał smutny, bo nikt go nie chciał kupić. Opowiada historię chłopaka z wezwaniem do wojska. Podróż do jednostki staje się nie tylko wielką przygodą, ale i szkołą życia oraz próbą „zaliczenia” pierwszej kobiety. Pokazuje niesamowitą Polskę późnych lat 60. Polskę, w której ludzie porywali samoloty, by wyrwać się na Zachód. A to wszystko w towarzystwie wielu zabawnych momentów, absurdów PRL i interesującej obsady (przezabawny Kościukiewicz zdobył tu moje serce).

I występuje tam nago Anna Przybylska.


2. Jack Strong (7,5) 

Oj, ten film to podzielił ludzi. Dla mnie to kawałek historii pokazany tak, żeby młody człowiek zrozumiał i się podjarał. Wreszcie coś się dzieje, jest akcja, dynamika i wybuchy. Prawie Hollywood, bo w końcu film jest o współpracy polskiego pułkownika  z CIA. Nie mogę powiedzieć, że nie zrobił na mnie wrażenia. Nie brakuje ironii, są zwroty akcji i parę razy dałam się nabrać. Jeśli nie znacie historii pułkownika Kuklińskiego, to nie czytajcie jej przed filmem, bo zrobicie sobie niepotrzebny spoiler, ale zróbcie to po seansie. 


 
3. Piąta Pora roku (6,6)

Raczej zdobędzie serca kobiet. Duet Marian Dziędziel i Andrzej Grabowski to dla mnie zawsze filmowe pewniaki. Lubię tych facetów, a w tym filmie ich urok rośnie do niebotycznych rozmiarów. Historia opowiada o dwójce obcych sobie ludzi w podeszłym wieku, którzy ruszają w podróż nad morze. Każde z nich ma zupełnie inny cel, a łączy ich Duży Fiat i benzyna opłacana na spółkę. Dzieli wszystko inne.
 
Niestety film nie ma żadnego dobrego zwiastunu, więc Wam nie pokażę.
 
4. Sęp (6,8) 

Wiem, że wielu uważa, że jest kiczowaty, ale ja kocham miłością szczerą Michała Żebrowskiego. Poza tym bardzo spodobała mi się zawiła historia znikających przestępców. Szkoda, że nie wydarzyła się naprawdę. W kilku momentach film zaskakuje, po prostu dobrze się to ogląda. Może trochę za wcześnie połapałam się, jakie będzie rozwiązanie zagadki, ale to moja wina. Za dużo oglądania CSI i Sherlocka.

I tu też gra Przybylska.  



5. Układ Zamknięty (7,4) 

Może nie robiłby na mnie takiego wrażenia, gdyby nie to, że film jest oparty na faktach. Opowiada historię gnębionej firmy, która zbyt dobrze prosperowała, by móc przetrwać. Zmowa wysokich urzędników państwowych doprowadziła do jej upadku, po drodze rozwalając o wiele więcej. Jak skończyli zamieszani w to urzędnicy? Oglądnijcie film, żeby się przekonać. 


6. Mój Rower (6,9) 

Jaka to była przyjemna opowieść o mężczyznach i rodzinie. Jeden nieznośny dziadek, jeden zdezorientowany nastolatek i jeden zapracowany ojciec. Wyszło z tego coś mądrego, bo kiedy kończysz oglądać ten film masz ochotę iść przytulić swoich rodziców. Trochę się też śmiałam, a to przecież nie jest komedia.

Mimo, że jest rower i Artur Żmijewski, to nie poczujesz w tym klimatu Ojca Mateusza. Przykro mi. 


7.  Yuma (6,5) 

Luksowe towary – któż o nich nie marzył w PRL-u. Marlboro, wody kolońskie, buty i dżinsy. „Przecież to wszystko Niemcom zajumane” -  tak matka Zygi, głównego i bardzo młodego bohatera tłumaczy kradzieże syna za zachodnią granicą. To ciekawy obraz Polski z tamtych czasów, ale w niektórych momentach film był przydługi. Za to tytułowa piosenka wpada w ucho i po filmie zaczynasz doceniać, że masz takie fajne spodnie na dupie. Ze sklepu za rogiem. I, że nie musiałeś klękać przed Tomaszem Kotem. Zrozumiecie, jak obejrzycie. 

 

8. Drogówka (7,2) 

No, tu to nie wiem od czego zacząć. Każdy, kto średnio lubi policjantów z drogówki pokocha ten film. Łapówki, łapówki, przekręty, balangi i łapówki. Do tego rewelacyjna obsada i ciekawa historia, która mogłaby się wydarzyć. A może się wydarzyła? Kto to wie. Poza tym to film Smarzowskiego, a one wszystkie są w podobnym klimacie (Dom Zły, Róża). 


9. Pokłosie (7,5) 

„Antypolski”, „Stuhr to ukryty Żyd” i takie tam. Znam opinie. A film super, bo trudno mówić, że wszyscy Polacy Żydów ratowali. Tak jak Oskar Schindler był wyjątkiem i ochraniał Żydów z krakowskiego getta, tak i była druga strona medalu, po której Polacy byli sprzedajnymi świniami. Wiem, że prawda w oczy kole, ale film jest świetny.
 
I gra w nim Stuhr. Zostawia też pytanie „ciekawe, ile takich miejsc jest jeszcze w Polsce nieodkrytych?”. 



10. Chce się żyć (7,8) lub AmbaSSada (5,3) 

Nie wiedziałam, co dać na ostatnie wolne miejsce. Chce się żyć było takie piękne, takie wyciskające łzy i takie łał, ale czegoś mi tam zabrakło, mimo najbardziej niesamowitej kreacji jaką stworzył Dawid Ogrodnik. Trudno uwierzyć, że w filmie głównego bohatera gra zdrowy chłopak. Niewiarygodne. Tak samo jak prawdziwa historia, która zmieniła postrzeganie osób z porażeniem mózgowym. 


Za to AmbaSSada była kiczowacie śmieszna. Małżeństwo wprowadza się do budynku, w którym winda kursuje między współczesnością, a czasami niemieckiej okupacji. Wasze serce mogą zdobyć absurdalne żarty z Hitlera i Ribentropa, a przecież w Polsce lubimy śmiać się z Niemców. Wyobraźcie sobie, że macie możliwość pokazania nazistowskim oprawcom, jak się skończyła wojna? No, to taki jest ten film. Trzeba jednak troszkę znać historię i w niektórych momentach ta abstrakcja wydaje się być głupawa. Sztywna jest też gra aktorów. Stąd jak sądze super niska ocena na Filwebie. Taki tam filmik do kotleta.


Obiecująco wyglądają też Służby Specjalne i Bogowie, ale obu tych filmów jeszcze nie widziałam, więc musicie mi wybaczyć, jeśli zasługują, by znaleźć się na tej liście. Było też sporo produkcji, z którymi wiązałam duże nadzieje, ale nie okazały się być szczególnie odkrywcze. Na niektórych nawet się nudziłam.To między innymi Obława, Big Love, Nieulotne i Pod Mocnym Aniołem (Więckiewicz, kocham Cię!). 
 
Coś przegapiłam? Dajcie znać. 

-----------------------------------------------------------------------------------
Podobał Ci się ten tekst? Pokaż go znajomym: 
http://afrytkidotego.blogspot.com/2015/02/dobre-polskie-filmy-ktore-nigdy-nie.html

Udostępnij na Facebooku, napisz do mnie na Twitterze, idź obejrzeć jakiś film i zostań ze mną na dłużej :)