Ktoś, kto nigdy nie zadał sobie pytania "jak złożyć meble z Ikei?" niech pierwszy rzuci instrukcją. Najlepiej we mnie. I młotek też rzućcie. Byle celnie.
Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby sprezentować sobie tę cholerną podstawkę na... na nie wiem jeszcze co. Wiecie, jestem babą - najpierw kupuję, potem myślę. Cholerne 19,90 zł, a gratis godzina soczystego klnięcia, jedno rozcięcie ręki (śrubokręt się ślizgnął) i jeden wpis na blogu.
Ze sklepu wróciłam zadowolona. Nie kupiłam całej torby "napewnoprzydatnych" pierdół, a jedynie kilka rzeczy, które krzyczały do mnie "Mamo!". Nie zjadłam klopsów ani hot-doga i nie zdeptałam żadnego dziecka w dziale z zabawkowymi kuchniami. Skusiłam się za to, na podstawkę, która ma mi pomóc oszczędzać miejsce (szkoda, że do oszczędzania pieniędzy jeszcze nie doszłam). Działa to tak, że jak masz szerokie półki w szafie/szafce, a trzymasz tam płaskie rzeczy to marnujesz miejsce. Kładziesz taką podstawkę w środku, część rzeczy ląduje pod nią, część na niej. Tadaaam! Miejsce pojawia się niczym Ewelina Lisowska w Media Expert - zawsze niespodziewanie, za niską cenę.
Złożyłam w swoim życiu trochę Ikeowskich produktów. Regał czy narożnik wydawały się być większym wyzwaniem niż jakaś durna podstawka, ale najbardziej znany sklep meblowy ochoczo śpieszy z niespodzianką. Z opakowania wylatuje prosta instrukcja - rysunki, żadnych opisów, pięć części na krzyż i ilustracje nagich ludzików-monterów. Pełen entuzjazmu ruszasz do walki. Aż do pierwszej śruby.
One nigdy nie wchodzą. Nigdy nie można tego zrobić lekko i łatwo. Napieprzasz tym młotkiem albo kręcisz śrubokrętem nucąc: "a gdybym był młotkowym... chciałabyś... chciała", ale to nie pomaga. Bo ona nie chce ani w dziurę, ani z dziury. Dostajesz piany, a za chwilę cała rodzina/towarzystwo (wiadomo, specjaliści) albo Ci doradza, albo twierdzi, że "daj, bo nie mogę patrzeć jak to robisz!". Nie radzą sobie tak samo, jak Ty. Pada werdykt - chyba trafiła nam się wadliwa partia.
Myślę, że po swojej śmierci księża-pedofile montują w piekle rzeczy z Ikei. A mebli tam trzeba sporo, żeby te wszystkie zbłąkane dusze pomieścić. Nie po to jednak nasi przodkowie walczyli ze Szwedami o Inflanty, żebym ja - 400 lat później -poległa na czterech szwedkich śrubach. Złożę to.